Witajcie
Dziś na słodko. A co mi tam. Choć w wersji light. Nigdy nie lubiłam budyniu z proszku. Były dla mnie mdłe i takie... proszkowe. Odkąd zaczęłam robić budyń sama baaardzo polubiłam tę formę deseru. Mam nadzieję, że moja wersja lekka jak puch przypadnie Wam do gustu.
Składniki:
0,5 l mleka
3 łyżki wiórek kokosowych
2 żółtka + 2 białka (oddzielone)
2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki syropu z agawy (lub innego słodzidła)
1 czubata łyżka oleju kokosowego
Plus owoce/posypka do dekoracji
Odmierzamy szklankę mleka i mieszamy ją z żółtkami i mąką. Na gaz wstawiamy pozostałe mleko z syropem z agawy i olejem. Gdy mleko się zagotuje dodajemy mieszankę z zimnym mlekiem.
Ciągle mieszając ustawiamy mniejszy ogień i czekamy aż masa zgęstnieje. Zdejmujemy z ognia. Dodajemy wiórki kokosowe i porządnie mieszamy. Przykrywamy masę szczelnie folią spożywczą, aby nie zrobił się kożuch. Odstawimy do lekkiego przestudzenia. Po około 15 min zaczynamy ubijać pianę z białek (ja robię to ręcznie). Z przestudzonego budyniu ściągamy folię i po łyżce dodajemy pianę, delikatnie mieszając.
Przelewamy do salaterek (lub słoiczków) i dekorujemy wedle uznania. Ja użyłam cynamonu i borówek :) Podawać na bieżąco. Na drugi dzień wytrąca się woda z piany i podchodzi od spodu.
Smacznego!
Nie ma to jak domowe budynie. Też robię, ale zdecydowanie częściej kisiele z przeróżnymi owocami.
OdpowiedzUsuń