Moja szefowa na dniach ma urodziny. Z dziewczynami z pracy chciałysmy jej zrobić prezent. Ale zamiast kwiatów, ktoś rzucił pomysł, dac tort. I od razu było wiadomo ze to ja będę go robić. Nie miałam nic przeciwko bo lubię piec ;)
Mam niestety tylko 1 zdjęcie, bo więcej nie udało się zrobić.Biszkopty robiłam na bazie mąki migdalowej. Krem śmietanowy z mascarpone ;) z dodatkami malin w środku.
Biszkopt:
6 jajek
200 g maki migdalowej
3/4 szklanki cukru
1 łyżka octu
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1 łyżeczka proszku do pieczenia
Do drugiego spodu dodałam 3 lyzeczki kakao
Białka ubijamy na pianę ze szczyptą soli. Dodajemy powoli żółtka. Wylaczamy mikser. Wrzucamy resztę składników i delikatnie mieszamy łyżka albo miotelka. Przelewamy do formy (srednica 23cm) wyscielonej papierem do pieczenia. Pieczemy 20 minut w 180 stopniach z termoobiegiem. Po upieczeniu chwilę studzimy w formie a potem przekładamy na kratkę. Przekroic na pół oba biszkopty.
Krem:
500 ml śmietany 30%
250 g mascarpone
200 g cukru pudru
2 śmietan fixy
Ubijamy śmietanę ze śmietan fixem. A mascarpone w drugiej misce z cukrem. Łączymy obie masy. I gotowe ;)
Maliny do środka dalam zamiast tradycyjnego dzemu.
Zblendowalam paczke malin (ok 250g) z dwoma łyżkami porterowki ( może być dowolny alkohol).
Biszkopt nasaczyc sokiem z cytryny z woda i alkoholem. Nałożyć porcje kremu. Drugi biszkopt nasaczamy malinami. Na to krem, kolejny blat...
Ja zawsze boki też smaruje kremem i obsypuje czekoladowymi kawalkami.
Dekorujemy wedle uznania.
Mi jak widac jeszcze nie najlepiej idzie pisanie czekolada i troszkę koslawo mi wychodzi. Ale praktyka czyni mistrza. Jest lepiej niż za pierwszym razem.
Udanych wypieków!